1461

Przestarzałe „upiększacze” na stronach internetowych

Przestarzałe „upiększacze” na stronach internetowych

Jak wiadomo, trendy w branży IT zmieniają się bardzo szybko. W przypadku webdesignu zmieniają się jeszcze szybciej, bowiem wygląd witryn jest często dyktowany modą, chwilowymi tendencjami do skrajnych kolorów czy styli.

Świadomy właściciel strony www będzie regularnie ją odświeżał, aktualizując i dostosowując do najnowszych standardów. Wiele jest jednak marek, których firmowe strony dalej wyglądają jak za przysłowiowego króla Ćwieczka. To na pewno nie buduje zaufania do przedsiębiorstwa. Pół biedy, jeśli strona jest przestarzała graficznie. Gorzej, gdy znajduje się na niej nieaktualny nr telefonu czy wpisany mail jest z literówką. (Pomijamy fakt, iż takie błędy powinny zostać wyłapane i naprawione, zaraz przed publikacją takiej witryny w sieci!) Czego więc się wystrzegać i unikać jak ognia?

1. Strona w Adobe Flash

Będziemy to powtarzać do znudzenia: Od dobrych dwóch lat Google nie wspiera stron opartych w całości o technologię Flash! Sam Adobe przestał aktualizować to oprogramowanie – jest to więc dobitny sygnał, aby naszą stronę czym prędzej przebudować. W przypadku częściowych animacji flash, należy liczyć się z tym, że będą one niewidoczne na wszelkich urządzeniach mobilnych a także na przeglądarkach, które nie mają zainstalowanych specjalnych wtyczek. (W praktyce: oznacza to że przynajmniej połowa odwiedzających taką stronę internetową nie zobaczy animowanych treści czy obrazków)

2. Agresywne wyskakujące okienka

Jest to niestety element, cały czas, bardzo popularny – zwłaszcza w dzisiejszym świecie, gdzie nieustannie trwa wyścig o powierzchnie reklamowe. Chyba każdy internauta doświadczył sytuacji, gdy z zaciekawieniem otworzył daną witrynę, przeczytał jedno zdanie i… BUM! Na cały ekran pojawiła się arcy ciekawa reklama oferująca coś zupełnie nieadekwatnego, lub informacja o ciasteczkach na 100% ekranu. Gwoździem do trumny jest brak krzyżyka, dzięki któremu można to „cudo” zamknąć…

Ważną uwagą jest to, że od około roku sam Google stara się walczyć ze stronami posiadającymi takie okna, skutecznie je blokując lub uniemożliwiając ich indeksowanie na wysokich pozycjach w wyszukiwaniu. Warto zatem pomyśleć czy naprawdę potrzebujemy informacji o cookies na całe okno przeglądarki.

3. Przewijane karuzele

Przewijające się treści miały swój modowy „boom” kilka lat temu. Wtedy to, tworzyło się dosłownie wszystko, by takowych na stronie www mieć jak najwięcej. Obecnie, zapewne z doświadczeń własnych, doskonale wiemy, że zbyt duża ilość przewijanych treści męczy oko, myli i sprawia, że „nie wiemy gdzie podziać oczy”. Tyczy się to także zbyt dużej ilości zdjęć.

4. Licznik odwiedzających

Jest to element z grupy tych, może nie utrudniających życie, ale na pewno niepotrzebnych. Licznik obecnie to naprawdę nic wielkiego – nie służy on żadnemu konkretnemu celowi. Użytkownicy naprawdę nie są zainteresowani liczbą osób, które odwiedziły daną stronę przed nimi. Poza tym co dokładnie oznacza dana liczba? Liczbę odwiedzających w tym tygodniu, miesiącu czy może od początku funkcjonowania strony? Ponadto, jeżeli licznik znajduje się na stronie firmowej i wyświetla niską wartość, to stawia ją w negatywnym świetle.

Taka wartość jest oczywiście bardzo ważna – ale tylko dla właściciela owej strony internetowej 🙂 Wiele statystyk, bardziej i mniej zaawansowanych, możemy uzyskać np. synchronizując swoją witrynę z Google Analytics. Innym elementem, przy którym możemy skorzystać z liczby odwiedzających, jest sekcja z najpopularniejszymi artykułami. Odwiedzających jednak nie interesuje to czy dany wpis wyświetliło trzysta czy sto tysięcy osób. Dodatkowo, obecnie rolę licznika, można powiedzieć, ze przejęły social media, które sumują lajki.

5. Stockowe zdjęcia

W stockowych, dobrze dobranych zdjęciach nie ma oczywiście nic złego – przecież gdyby użytkownicy z nich nie korzystali, wszelakie banki zdjeć by nie istniały 🙂 Chodzi jednak o miniaturki zdjęć ze znakami wodnymi, które zapewne zostały użyte przez grafika jako „zaślepki”, a które to nie zostały podmienione na legalnie wykupione zdjęcia przez właściciela witryny. Jest oczywistym, że przy wyborze zdjęć z banków fotografii, przebieramy i wybieramy zdjęcia tak, by pasowały do designu, stosując właśnie dostępne bezpłatnie miniaturki. Brak finalnie pobranych zdjęć jest dowodem na to, że taka strona stworzona została w pośpiechu i nikt nie zadał sobie minimum trudu, by po opublikowaniu ją chociaż przejrzeć i poprawić ew. usterki.

Dowiedz się więcej o Flash…

1461

Czytaj również

Grafika a e-commerce - jak połączyć dobre (ładne) z użytecznym?
1191

Grafika a e-commerce - jak połączyć dobre (ładne) z użytecznym?

Dzisiejsze zagadnienie jest z cyklu pytań retorycznych, na które większość zapewne zna odpowiedź. Mimo to, wydaje się że duża grupa właścicieli firm o roli designu zupełnie zapomina, zadowalając się formą “good enough” (“wystarczająco dobre, zadowalające” w wersji polskiej). O ile takie myślenie wcale nie jest karygodne, jeśli mamy dobre przesłanki i goni nas czas. Jeśli jednak chcemy się odpowiednio przygotować do kampanii, zmian, rebrandingu… dobrze jest po prostu wiedzieć czym jest ten mityczny dobry design.

Czytaj dalej